Praktyki w Mönchengladbach
- Jagoda Hofman
- 10 wrz 2020
- 5 minut(y) czytania
Hej! Postanowiłam opisać dla Was po kolei całą naszą walkę o praktyki w Niemczech w czasie pandemii, wzbogacając przy okazji tę relację o informacje na temat procesu rekrutacji i wymaganych od nas dokumentów.
Zanim zaczniemy, wytłumaczę Wam jeszcze, dlaczego postanowiliśmy zrobić praktyki akurat w Niemczech. Planujemy w przyszłości zamieszkać w Austrii - to nasze marzenie, które motywuje nas do nauki niemieckiego :) Chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda praca w kraju niemieckojęzycznym i przy okazji postanowiliśmy spróbować przełamać barierę językową.
ZACZNIJMY OD POCZĄTKU
Organizowanie praktyk wakacyjnych w Niemczech zaczęliśmy już zimą, dokładnie w lutym. Nie planowaliśmy wyjazdu w ramach żadnego programu, ale wszystko od początku do końca organizowaliśmy sami. Rozważaliśmy początkowo głównie szpitale w Düsseldorfie, ponieważ niedaleko tego miasta mieszka rodzina mojego narzeczonego - na mieszkanie przez 4 tygodnie za granicą wyłącznie z własnej, studenckiej kieszeni, nie byłoby nas za bardzo stać. Nasza prośba o możliwość odbycia praktyk bardzo szybko spotkała się z pozytywną odpowiedzią Augusta Krankenhaus, ale niewiele więcej mogę Wam o tym etapie opowiedzieć, bo (jak wiadomo) w połowie marca zaczął się lockdown i poinformowano nas, że niestety odbycie praktyk nie będzie absolutnie możliwe.
ZACZNIJMY OD POCZĄTKU
Organizowanie praktyk wakacyjnych w Niemczech zaczęliśmy już zimą, dokładnie w lutym. Nie planowaliśmy wyjazdu w ramach żadnego programu (planujemy w przyszłości, więc kiedyś na pewno o tym u mnie przeczytacie :). Wszystko od początku do końca organizowaliśmy sami. Rozważaliśmy początkowo głównie szpitale w Düsseldorfie, ponieważ niedaleko tego miasta mieszka rodzina mojego narzeczonego - na mieszkanie przez 4 tygodnie za granicą wyłącznie z własnej, studenckiej kieszeni, nie byłoby nas po prostu za bardzo stać. Nasza prośba o możliwość odbycia praktyk bardzo szybko spotkała się z pozytywną odpowiedzią Augusta Krankenhaus, ale niewiele więcej mogę Wam o tym etapie opowiedzieć, bo (jak wiadomo) w połowie marca zaczął się lockdown i poinformowano nas, że niestety odbycie praktyk nie będzie absolutnie możliwe.
Przyznam szczerze, że spodziewaliśmy się takiego obrotu spraw i nie przejęliśmy zbyt mocno tą informacją - w końcu pandemia dotyczy całego świata, nie jest to tylko nasz, prywatny problem, pomyśleliśmy. Przez długi czas nie wiedzieliśmy nawet, czy w ogóle w te wakacje będziemy mogli praktyki odbyć i w zasadzie aż do czerwca stanowisko Rektora pozostawało bardzo niejednoznaczne (mówiąc wprost, panował zupełny chaos i dezinformacja). Kiedy jednak okazało się, że kolejne obostrzenia są zdejmowane, granice się otwierają, a Rektor wyraża zgodę na realizację praktyk w te wakacje - postanowiliśmy działać.
DROGA PRZEZ MĘKĘ
Tytuł nie jest przypadkowy, bo naprawdę poszukiwanie oddziału, który przyjąłby dwoje studentów z Polski na miesięczne praktyki w czasie pandemii, było ogromnie trudnym zadaniem. Nasza strategia działania wyglądała w sposób następujący:
1. Początkowo chcieliśmy zrealizować praktyki w lipcu (bo tak planowaliśmy zimą). W wielu miejscach usłyszeliśmy jednak, że najwcześniej możemy się starać o praktyki dopiero jesienią ze względu na sytuację epidemiologiczną. To dość szybko uświadomiło nam, że musimy zweryfikować nasze ustalenia i zaczęliśmy szukać miejsca na wrzesień, co było znacznie rozsądniejszym posunięciem.
RADA: Za organizację praktyk wakacyjnych warto zabrać się z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Tak jak wspominałam na początku, w lutym zaczęliśmy planować praktyki na lipiec, a i tak obawiałam się, czy nie będzie za późno.
2. Po ustaleniu wrześniowego terminu, zaczęliśmy dzwonić do wszystkich oddziałów interny* w szpitalach w Düsseldorfie, Kolonii, Wuppertalu i wielu innych miastach, do których moglibyśmy wygodnie dojeżdżać. Dlaczego dzwoniliśmy, a nie wysyłaliśmy maile? Ponieważ maile, wysyłane do sekretariatów oddziałów, często pozostawały bez odpowiedzi, a zależało nam jednak na czasie. Rozmowy telefoniczne miały ten niezaprzeczalny plus, że mogliśmy liczyć na bezpośredni kontakt i szybką odpowiedź (zwykle odmowną), ale miały też kilka minusów:
- bardzo często osoby, słysząc język angielski po drugiej stronie słuchawki, rozłączały się bez żadnego słowa wyjaśnienia;
- mało kto mówił po angielsku na tyle dobrze, żeby w pełni się z nami porozumieć i zwykle byliśmy przełączani między oddziałami w poszukiwaniu osoby, która byłaby w stanie z nami porozmawiać;
- czasem proszono nas o mówienie po niemiecku, co wówczas czyniliśmy - nasz niemiecki stoi na nieco gorszym poziomie niż angielski, ale daliśmy sobie radę :)
Na kilku oddziałach poproszono nas o wysłanie swojego CV mailem - każda taka rozmowa, nie zakończona natychmiastową odmową, dawała nam ogromną nadzieję.
Do każdej takiej wiadomości dołączaliśmy nasze CV i list motywacyjny. Polecałam już u siebie na story stronę cvhero.com - za 5,90 macie dostęp do wersji Premium na 1 tydzień i możecie tworzyć CV i listy w naprawdę ładnych szablonach. Bardzo zależało mi, żeby te dokumenty wyglądały spójnie i estetycznie.
RADA: Jeśli zależy Wam na praktykach, a Wasze maile pozostają bez odpowiedzi, nie bójcie się dzwonić, albo dzwońcie od razu. Bezpośrednia rozmowa jest zawsze dobrym pomysłem pomimo kilku niedogodności, z którymi możecie się przy tym spotkać.
3. Nasze podania odrzucono we wszystkich szpitalach, do których dzwoniliśmy i pisaliśmy. Nie poddaliśmy się jednak, przeliczyliśmy oszczędności i zaczęliśmy szukać miejsca w szpitalach w innych częściach Niemiec, a nawet w Austrii. Niestety nigdzie nie znalazło się dla nas miejsce. Dlaczego? Były trzy główne przyczyny:
PANDEMIA - to był najczęstszy powód, w pełni zresztą zrozumiały. Mówiono nam, że albo nie przyjmuje się obecnie studentów wcale albo - studentów zza granicy.
BRAK MIEJSC - z tym argumentem spotykaliśmy się najczęściej w Austrii, było już po prostu za późno i oddziały były zapełnione miejscowymi studentami.
JĘZYK - najrzadziej (bo chyba dwa razy) powiedziano nam, że wymagany jest certyfikat językowy, które jeszcze nie mamy. Dlatego przygotowujemy się do zdania B1 zimą :)
Przyznam szczerze, że odrzucenie w tak wielu miejscach sprawiło, że zaczęłam porzucać nadzieję o realizacji praktyk w Niemczech jeszcze w te wakacje. Mój narzeczony stwierdził jednak, że spróbuje zawalczyć i zaczął masowo wysyłać maile do wszystkich oddziałów interny w miastach powyżej 200 000 mieszkańców. Pokażę Wam wzór takiej wiadomości (do każdej dołączaliśmy od razu CV i list motywacyjny).

SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE
Przez długi czas nikt się do nas nie odzywał. W zasadzie z większości szpitali, do których napisaliśmy wtedy w akcie ostatecznej desperacji, do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Dopiero na początku lipca, zupełnie niespodziewanie, otrzymaliśmy wiadomość, w której ordynator oddziału kardiologii szpitala w Mönchengladbach dr Carsten Stopel poinformował nas, że chętnie przyjmie nas na Famulatur, czyli właśnie praktyki wakacyjne. Długo nie mogłam w to uwierzyć i czytałam tego maila chyba tysiąc razy :) Dostaliśmy miesiąc na zgromadzenie dokumentacji i już tłumaczę, co musieliśmy dostarczyć.
Najmniej spraw musieliśmy, wbrew pozorom, załatwić na uczelni. Od początku powiedziano nam, że najpierw mamy znaleźć szpital, które zechce nas przyjąć, a dopiero potem powinniśmy się zgłosić w Dziekanacie i tak też zrobiliśmy. Musieliśmy napisać pismo do Rektora z prośbą o udzielenie nam zgody na wyjazd zagraniczny i dołączyć oświadczenie, że jesteśmy świadomi zagrożeń wynikających z pandemii. I... to było tyle. Nie wysyłaliśmy żadnej umowy ani innych dokumentów. Zgodę Rektora uzyskaliśmy po około 2 tygodniach (po naszych licznych ponaglająco-pytających telefonach :)
Nieco więcej wymagań miał natomiast sam szpital.
Najpierw musieliśmy wysłać proof of studying, które na szczęście zorganizowaliśmy sobie już w marcu, jeszcze przed lockdownem. Żeby uzyskać takie zaświadczenie, musicie zgłosić to w Dziekanacie.

Dokumenty potwierdzające nasze ubezpieczenie - wysłaliśmy zarówno nasze ubezpieczenie prywatne jak i ubezpieczenie dla praktykantów.
Poza tym wymagano od nas skanów książeczek zdrowia, potwierdzających wykonanie wszystkich obowiązków szczepień. Musieliśmy również przesłać pismo podpisane przez naszego lekarza rodzinnego.
Oprócz tego otrzymaliśmy ze szpitala plik umów i oświadczeń, które musieliśmy wypełnić, przeczytać i odesłać w postaci skanów (wszystko oczywiście po niemiecku).
Podsumowując, ze strony uczelni nie mieliśmy zbyt wielu spraw do załatwienia, to dokumentacja ze strony szpitala była dużo bardziej czasochłonna. Oczywiście w innych placówkach ten proces może wyglądać nieco inaczej. Po przesłaniu wszystkich dokumentów otrzymaliśmy wiadomość, że nasze praktyki zostały oficjalnie potwierdzone i zaakceptowane :)
I to już wszystko, praktyki zaczynamy 14 września i będę Wam je na bieżąco relacjonować na Instagramie. Gdybyście mieli jakieś dodatkowe pytania, to piszcie - zawsze chętnie Wam pomogę!
Comments