top of page

Praktyki w Mönchengladbach

Hej! Postanowiłam opisać dla Was po kolei całą naszą walkę o praktyki w Niemczech w czasie pandemii, wzbogacając przy okazji tę relację o informacje na temat procesu rekrutacji i wymaganych od nas dokumentów.


Zanim zaczniemy, wytłumaczę Wam jeszcze, dlaczego postanowiliśmy zrobić praktyki akurat w Niemczech. Planujemy w przyszłości zamieszkać w Austrii - to nasze marzenie, które motywuje nas do nauki niemieckiego :) Chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda praca w kraju niemieckojęzycznym i przy okazji postanowiliśmy spróbować przełamać barierę językową.


ZACZNIJMY OD POCZĄTKU

Organizowanie praktyk wakacyjnych w Niemczech zaczęliśmy już zimą, dokładnie w lutym. Nie planowaliśmy wyjazdu w ramach żadnego programu, ale wszystko od początku do końca organizowaliśmy sami. Rozważaliśmy początkowo głównie szpitale w Düsseldorfie, ponieważ niedaleko tego miasta mieszka rodzina mojego narzeczonego - na mieszkanie przez 4 tygodnie za granicą wyłącznie z własnej, studenckiej kieszeni, nie byłoby nas za bardzo stać. Nasza prośba o możliwość odbycia praktyk bardzo szybko spotkała się z pozytywną odpowiedzią Augusta Krankenhaus, ale niewiele więcej mogę Wam o tym etapie opowiedzieć, bo (jak wiadomo) w połowie marca zaczął się lockdown i poinformowano nas, że niestety odbycie praktyk nie będzie absolutnie możliwe.


ZACZNIJMY OD POCZĄTKU

Organizowanie praktyk wakacyjnych w Niemczech zaczęliśmy już zimą, dokładnie w lutym. Nie planowaliśmy wyjazdu w ramach żadnego programu (planujemy w przyszłości, więc kiedyś na pewno o tym u mnie przeczytacie :). Wszystko od początku do końca organizowaliśmy sami. Rozważaliśmy początkowo głównie szpitale w Düsseldorfie, ponieważ niedaleko tego miasta mieszka rodzina mojego narzeczonego - na mieszkanie przez 4 tygodnie za granicą wyłącznie z własnej, studenckiej kieszeni, nie byłoby nas po prostu za bardzo stać. Nasza prośba o możliwość odbycia praktyk bardzo szybko spotkała się z pozytywną odpowiedzią Augusta Krankenhaus, ale niewiele więcej mogę Wam o tym etapie opowiedzieć, bo (jak wiadomo) w połowie marca zaczął się lockdown i poinformowano nas, że niestety odbycie praktyk nie będzie absolutnie możliwe.


Przyznam szczerze, że spodziewaliśmy się takiego obrotu spraw i nie przejęliśmy zbyt mocno tą informacją - w końcu pandemia dotyczy całego świata, nie jest to tylko nasz, prywatny problem, pomyśleliśmy. Przez długi czas nie wiedzieliśmy nawet, czy w ogóle w te wakacje będziemy mogli praktyki odbyć i w zasadzie aż do czerwca stanowisko Rektora pozostawało bardzo niejednoznaczne (mówiąc wprost, panował zupełny chaos i dezinformacja). Kiedy jednak okazało się, że kolejne obostrzenia są zdejmowane, granice się otwierają, a Rektor wyraża zgodę na realizację praktyk w te wakacje - postanowiliśmy działać.


DROGA PRZEZ MĘKĘ

Tytuł nie jest przypadkowy, bo naprawdę poszukiwanie oddziału, który przyjąłby dwoje studentów z Polski na miesięczne praktyki w czasie pandemii, było ogromnie trudnym zadaniem. Nasza strategia działania wyglądała w sposób następujący:


1. Początkowo chcieliśmy zrealizować praktyki w lipcu (bo tak planowaliśmy zimą). W wielu miejscach usłyszeliśmy jednak, że najwcześniej możemy się starać o praktyki dopiero jesienią ze względu na sytuację epidemiologiczną. To dość szybko uświadomiło nam, że musimy zweryfikować nasze ustalenia i zaczęliśmy szukać miejsca na wrzesień, co było znacznie rozsądniejszym posunięciem.


RADA: Za organizację praktyk wakacyjnych warto zabrać się z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Tak jak wspominałam na początku, w lutym zaczęliśmy planować praktyki na lipiec, a i tak obawiałam się, czy nie będzie za późno.


2. Po ustaleniu wrześniowego terminu, zaczęliśmy dzwonić do wszystkich oddziałów interny* w szpitalach w Düsseldorfie, Kolonii, Wuppertalu i wielu innych miastach, do których moglibyśmy wygodnie dojeżdżać. Dlaczego dzwoniliśmy, a nie wysyłaliśmy maile? Ponieważ maile, wysyłane do sekretariatów oddziałów, często pozostawały bez odpowiedzi, a zależało nam jednak na czasie. Rozmowy telefoniczne miały ten niezaprzeczalny plus, że mogliśmy liczyć na bezpośredni kontakt i szybką odpowiedź (zwykle odmowną), ale miały też kilka minusów:


- bardzo często osoby, słysząc język angielski po drugiej stronie słuchawki, rozłączały się bez żadnego słowa wyjaśnienia;

- mało kto mówił po angielsku na tyle dobrze, żeby w pełni się z nami porozumieć i zwykle byliśmy przełączani między oddziałami w poszukiwaniu osoby, która byłaby w stanie z nami porozmawiać;

- czasem proszono nas o mówienie po niemiecku, co wówczas czyniliśmy - nasz niemiecki stoi na nieco gorszym poziomie niż angielski, ale daliśmy sobie radę :)


Na kilku oddziałach poproszono nas o wysłanie swojego CV mailem - każda taka rozmowa, nie zakończona natychmiastową odmową, dawała nam ogromną nadzieję.


Do każdej takiej wiadomości dołączaliśmy nasze CV i list motywacyjny. Polecałam już u siebie na story stronę cvhero.com - za 5,90 macie dostęp do wersji Premium na 1 tydzień i możecie tworzyć CV i listy w naprawdę ładnych szablonach. Bardzo zależało mi, żeby te dokumenty wyglądały spójnie i estetycznie.


RADA: Jeśli zależy Wam na praktykach, a Wasze maile pozostają bez odpowiedzi, nie bójcie się dzwonić, albo dzwońcie od razu. Bezpośrednia rozmowa jest zawsze dobrym pomysłem pomimo kilku niedogodności, z którymi możecie się przy tym spotkać.


3. Nasze podania odrzucono we wszystkich szpitalach, do których dzwoniliśmy i pisaliśmy. Nie poddaliśmy się jednak, przeliczyliśmy oszczędności i zaczęliśmy szukać miejsca w szpitalach w innych częściach Niemiec, a nawet w Austrii. Niestety nigdzie nie znalazło się dla nas miejsce. Dlaczego? Były trzy główne przyczyny:

  • PANDEMIA - to był najczęstszy powód, w pełni zresztą zrozumiały. Mówiono nam, że albo nie przyjmuje się obecnie studentów wcale albo - studentów zza granicy.

  • BRAK MIEJSC - z tym argumentem spotykaliśmy się najczęściej w Austrii, było już po prostu za późno i oddziały były zapełnione miejscowymi studentami.

  • JĘZYK - najrzadziej (bo chyba dwa razy) powiedziano nam, że wymagany jest certyfikat językowy, które jeszcze nie mamy. Dlatego przygotowujemy się do zdania B1 zimą :)

Przyznam szczerze, że odrzucenie w tak wielu miejscach sprawiło, że zaczęłam porzucać nadzieję o realizacji praktyk w Niemczech jeszcze w te wakacje. Mój narzeczony stwierdził jednak, że spróbuje zawalczyć i zaczął masowo wysyłać maile do wszystkich oddziałów interny w miastach powyżej 200 000 mieszkańców. Pokażę Wam wzór takiej wiadomości (do każdej dołączaliśmy od razu CV i list motywacyjny).


ree

SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE

Przez długi czas nikt się do nas nie odzywał. W zasadzie z większości szpitali, do których napisaliśmy wtedy w akcie ostatecznej desperacji, do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Dopiero na początku lipca, zupełnie niespodziewanie, otrzymaliśmy wiadomość, w której ordynator oddziału kardiologii szpitala w Mönchengladbach dr Carsten Stopel poinformował nas, że chętnie przyjmie nas na Famulatur, czyli właśnie praktyki wakacyjne. Długo nie mogłam w to uwierzyć i czytałam tego maila chyba tysiąc razy :) Dostaliśmy miesiąc na zgromadzenie dokumentacji i już tłumaczę, co musieliśmy dostarczyć.


Najmniej spraw musieliśmy, wbrew pozorom, załatwić na uczelni. Od początku powiedziano nam, że najpierw mamy znaleźć szpital, które zechce nas przyjąć, a dopiero potem powinniśmy się zgłosić w Dziekanacie i tak też zrobiliśmy. Musieliśmy napisać pismo do Rektora z prośbą o udzielenie nam zgody na wyjazd zagraniczny i dołączyć oświadczenie, że jesteśmy świadomi zagrożeń wynikających z pandemii. I... to było tyle. Nie wysyłaliśmy żadnej umowy ani innych dokumentów. Zgodę Rektora uzyskaliśmy po około 2 tygodniach (po naszych licznych ponaglająco-pytających telefonach :)


Nieco więcej wymagań miał natomiast sam szpital.

  • Najpierw musieliśmy wysłać proof of studying, które na szczęście zorganizowaliśmy sobie już w marcu, jeszcze przed lockdownem. Żeby uzyskać takie zaświadczenie, musicie zgłosić to w Dziekanacie.

ree
  • Dokumenty potwierdzające nasze ubezpieczenie - wysłaliśmy zarówno nasze ubezpieczenie prywatne jak i ubezpieczenie dla praktykantów.

  • Poza tym wymagano od nas skanów książeczek zdrowia, potwierdzających wykonanie wszystkich obowiązków szczepień. Musieliśmy również przesłać pismo podpisane przez naszego lekarza rodzinnego.

  • Oprócz tego otrzymaliśmy ze szpitala plik umów i oświadczeń, które musieliśmy wypełnić, przeczytać i odesłać w postaci skanów (wszystko oczywiście po niemiecku).

Podsumowując, ze strony uczelni nie mieliśmy zbyt wielu spraw do załatwienia, to dokumentacja ze strony szpitala była dużo bardziej czasochłonna. Oczywiście w innych placówkach ten proces może wyglądać nieco inaczej. Po przesłaniu wszystkich dokumentów otrzymaliśmy wiadomość, że nasze praktyki zostały oficjalnie potwierdzone i zaakceptowane :)


I to już wszystko, praktyki zaczynamy 14 września i będę Wam je na bieżąco relacjonować na Instagramie. Gdybyście mieli jakieś dodatkowe pytania, to piszcie - zawsze chętnie Wam pomogę!




Comments


bottom of page